Ofiara

Nigdzie się nie pisze tak dobrze jak do szuflady.

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2020-08-10 15:32:37

Ncastl
Administrator
Dołączył: 2017-04-25
Liczba postów: 22
WindowsChrome 84.0.4147.105

Prolog

Prolog


        - Muszę… biec... dalej – wyduszał z siebie te słowa.
        Czerwone oko poruszało się szaleńczo we wszystkie strony, czy to badając teren, czy to obierając kolejne cele, czy to po prostu ze zmęczenia jakie doskwierało mężczyźnie, który chwiał się próbując ustać na dwóch nogach, z tego powodu podpierał się już lewą ręką. Po dłuższej obserwacji mogłoby się wydawać, że oko te miota się we wszystkie strony niczym ryba wyciągnięta siłą na brzeg, wyginając i podskakując we wszystkie strony świata, aby się uratować, aby dotrzeć do swojej strefy bezpieczeństwa, by złapać oddech w wodzie, gdyż atmosfera nie mogła zaspokoić tej ryby, lecz ją zabijała. Lecz nie mogła znaleźć swojej strefy komfortu, niebieskiej, przezroczystej  dającej życie substancji. Zamiast tego dusiła się nabierając kolorów, które choć związane z życiem, bardziej wiążą się z jego esencją i końcem. Dusisz się, bez możliwości złapania tchu. Czujesz jak coś cie wypełnia, nie jest to jednak nic dobrego. Naczynia zaczynają być coraz to bardziej widoczne i w końcu pękają barwiąc całe oko szmaragdowy kolor.
        - To jeszcze… nie… koniec - tak sobie wmawiał.
        Drugie oko wpatrzone dotychczas w ziemię, szukając jakiegokolwiek wypoczynku, powoli podnosiło się ku górze, wiedząc, że nie zdołało go znowu znaleźć. Niebieska źrenica, dookoła niej wytatuowana gwiazda – dwunastoramienna. Dwanaście często odnosiło się do harmonii świata, dwanaście znaków, miesięcy. Symbol wyróżnienia, zupełności i zorganizowania. Liczba szczęśliwa i święta. Doskonałość.
        W tym momencie mężczyzna obnażył kły, dłuższe niż zwykle bywa w przypadku istot ludzkich. Ostrzejsze i lekko szmaragdowo-czerwone. Jego twarz przybrała paskudny wygląd pełen złości i nienawiści, lecz emocje te, które były jego brzemieniem nie były powodem, dla którego to robił, nie kierował ich na wszystkich dookoła. W tym momencie jego zmarszczki na całej twarzy zostały wyróżnione, zdawało się wtedy, ze był o wiele starszy niż na jakiego wyglądał, choć jego ciało z pewnością mogło co najwyżej wspominać jak to jest być w kwiecie wieku. Gdzieniegdzie, na jego skórze dało się zaobserwować zielonkawy pył, miejscami przypominający łuski, dookoła których skóra pękała niczym skała, z której niespodziewanie wypływa nowe źródło.
        Jego włosy były odrobinę za długie, brudne, pokryte w kurzu, pocie i krwi. Zwisały z jego głowy z okropnym zapachem „bitwy”, choć tutaj raczej „rzeź” byłaby lepszym określeniem.
        Jego spodnie wykonane z czegoś przypominającego łuski lub może była to gadzia skóra. Podobnie, przez masę zanieczyszczeń było cokolwiek stwierdzić. Jednak po kilku chwilach, w skupieniu dało się rozpoznać, że mężczyzna nosił płaszcz, a przynajmniej jego pozostałość, liczne plamy barwiły go na brąz, czerń, czerwień i liczne odcienie szarości, lecz spoglądając w miejsca, do których brud miał większe trudności, aby się dostać niszcząc i barwiąc materiał, była widoczna niewinna, niepokalana, zapewne niegdyś anielska biel. Kontrastowało to z jego aktualnym wyglądem. Zmęczeniem, porzuconą, bądź straconą dumą jak to się wydawało, gdy był on tak pochylony, a kiedy znajdował oparcie w powierzchni ziemi, wyglądał jak bestia tracąc wszystkie swoje oznaki człowieczeństwa. Porównując go do zwierzęcia, jego ofiara najpewniej skojarzyłaby go z wilkiem, samotnym wilkiem walczącym o przeżycie.
        W końcu, chcąc nie chcąc, odbił się i ruszył do przodu w kierunku uciekających, szukających ratunku, których skóra przejawiała podobne oznaki do tej bestii, nosząc na sobie zielonkawy pył.
        Wilk skoczył, w powietrzu zamachnął się „łapą”, której trajektoria nie wydawała się przecinać z ciałem celu. Lecz znikąd na jego rękach pojawiły się pazury, które jednym oddziały głowę od tułowia, z które go zaczęła tryskać krew. Przez chwilę zdawało się, ruch oka ofiary zdawał się śledzić swojego zabójcę, gdy głowa była jeszcze w powietrzu. Ten jednak nie zwracał na to uwagi i biegł dalej raniąc śmiertelnie kolejnych ludzi, czasem wyrywając kawał tułowia, flaki wylewały się na drogę razem z fekaliami.  Mężczyzna taranował drzwi swoim ciałem, drzazgi wbijały się w jego ciało, ale ten parł naprzód przebijając swoimi pazurami szafy, komody, przeczesując wszelkiego rodzaju schowki. Przebijając jeden z mebli poczuł na swoich pazurach krew, które choć z początku były barwy szmaragdowej, teraz były szkarłatne niczym jucha, jak to chciało się powiedzieć patrząc na tę bestię. Po chwili usłyszał cichy jęk przerażenia.
        - Dzieci… - wydusił.
        Szukał dalej, aż znalazł chowające się rodzeństwo, chłopca i dziewczynkę, próbujących schronić się przeczekując niebezpieczeństwo, sięgnął ręką, wyciągając wpierw dziewczynkę za włosy, lecz nieudolnie, urwał garść włosów, spróbował złapać ponownie, chłopiec go ugryzł, wilk przeklął pod nosem, wyciągając chłopca i ćwiartując go pazurami. Dziewczynka próbowała w tym czasie uciec, lecz dopiero wychodziła z drugiej strony łóżka ze łzami w oczach. Kolejny skok i cios pazurami w tył głowy, te wyszły z drugiej strony, z twarzy blondwłosej małolatki, dalej pociągnął tą samą ręką w dół tnąc ją wzdłuż. Następnie wyskoczył przez okno klnąc na siebie, ile to czasu zmarnował i biegł dalej, do kolejnych ludzi, zmęczony, próbując wykonać powierzone zadanie, wiedząc, że to, co robi to właściwy wybór i starając sobie wmówić, że to naprawdę jest właściwy wybór.
        - Muszę… biec... dalej…

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
lasventuras - alawar - imperialmta - nevergiveup - ostrovirsk